Schorzenie to po raz pierwszy opisano w 1988 roku, a już w 1993 Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wpisała je na listę chorób cywilizacyjnych. Dotychczas niewiele o nim wiedziano. Pewne było, że objawia się różnorodnymi dolegliwościami fizycznymi i psychicznymi. Dopiero w marcu br. uczeni z Australii przedstawili pierwszą teorię, potwierdzoną badaniami naukowymi, która tłumaczy powstanie tej choroby. Ich zdaniem dochodzi do niej w wyniku infekcji wirusem Epsteina-Barra. W czerwcu br. roku, zmarła pierwsza ofiara syndromu przewlekłego zmęczenia. Tak przynajmniej uważa część lekarzy z Wielkiej Brytanii, gdzie doszło do tragedii. Żadne z tych doniesień nie zakończyło jednak dyskusji na temat: * czym jest syndrom przewlekłego zmęczenia?; * co jest jego przyczyną?; * czy rzeczywiście należy traktować to schorzenie poważnie? Nadal wielu lekarzy twierdzi, że nie jest to żadna choroba, lecz rodzaj hipochondrii, kłopotów, które „tkwią w głowie”, zmęczenia wywołanego nadmierną pracą, ustępującego jednak po solidnym odpoczynku.
Winowajcy
Część specjalistów uważa, że syndrom przewlekłego zmęczenia to nowa choroba, która atakuje osłabiony organizm. Charakterystycznym jej objawem jest ból i osłabienie mięśni po wysiłku fizycznym. Do tego dochodzą kłopoty z koncentracją, zapamiętywaniem oraz depresja. Ta ostatnia nie jest wczesnym objawem dolegliwości, lecz pojawia się z czasem, gdy pacjent mimo leczenia nadal czuje się osłabiony i nie wraca do typowego dla siebie tempa życia. Szacuje się, że syndrom ten dotyka od 0,2 do 0,4 % mieszkańców krajów rozwiniętych, głównie ludzi młodych – w wieku od 20 do 40 lat. Atakuje wszystkie grupy społeczne, dwa razy częściej kobiety niż mężczyzn.
Dotychczas wymieniano kilka przyczyn tej choroby. Niektórzy uważają, że ma ona podłoże genetyczne. Zaobserwowano, że w niektórych rodzinach pojawia się częściej. Inni twierdzą, że syndrom mogą wywoływać zaburzenia hormonalne, neurologiczne lub nieprawidłowa praca układu odpornościowego. Wśród winowajców znalazły się też wirusy – przede wszystkim grypy. Dlatego w Stanach Zjednoczonych chorobę tę początkowo określano jako yuppieflu, czyli grypę yuppie. Przypominała ona tę zwykłą, ale atakowała przede wszystkich młodych, ambitnych i ciężko pracujących Amerykanów (yuppies).
O wywołanie syndromu podejrzewane są także wirusy z rodziny Herpes. Mogą one żyć w organizmie człowieka w tzw. stanie uśpienia i dopiero przy sprzyjających warunkach (np. osłabienie) dać o sobie znać, wywołując chorobę. Jeden z nich, ludzki wirus Herpes typu 6 (HHV-6), powoduje trzydniową gorączkę u dzieci. Dorośli z jego powodu mają podwyższoną temperaturę i odczuwają ogólne zmęczenie. Nic więc dziwnego, że czasami uaktywnienie się tego mikroba wiązane jest z syndromem przewlekłego zmęczenia.
Kogo wybiera?
Najpoważniejszym kandydatem wśród drobnoustrojów odpowiedzialnych za to schorzenie jest wymieniany ostatnio wirus Epsteina- Barra, który wywołuje mononukleozę. Do typowych objawów tej choroby należą niewielka gorączka (u dorosłych utrzymuje się dwa, trzy tygodnie), senność, poczucie nieustającego zmęczenia i obniżenie nastroju. Większość pacjentów wraca do zdrowia w ciągu kilku tygodni, ale jeden na dziesięciu ma problemy dłużej. Najbardziej charakterystyczne i dokuczliwe jest właśnie przewlekłe zmęczenie.
Dowody na potwierdzenie hipotezy, że to wirus Epsteina-Barra odpowiada za syndrom przewlekłego zmęczenia, przedstawił w marcu br. dr Andrew Lloyd z University of New South Wales w Australii. Wyniki swojej pracy opublikował w naukowym czasopiśmie medycznym „Journal of Infectious Diseases”. Uczony twierdzi, że syndrom może być spowodowany czasowym uszkodzeniem mózgu, do którego dochodzi pod wpływem infekcji właśnie tym mikrobem.
Dr Lloyd przebadał osoby, które skarżyły się na nieustanne osłabienie i apatię. Każda z nich miała ślady obecności wirusa we krwi. Uczony uważa, że podczas ostrej fazy infekcji wirus uszkadza części mózgu, które odpowiadają za kontrolę zmęczenia, odpoczynku oraz ból. Stąd u chorych przewlekłe, ciągnące się niekiedy latami, zmęczenie. Jednocześnie dr Lloyd przyznaje, że syndrom nie atakuje wszystkich, którzy przeszli infekcję wirusem Epsteina-Barra. Z 39 osób, które chorowały na mononukleozę, 8 długo nie mogło dojść do siebie, ale pozostałych 31 szybko wyzdrowiało. Działo się tak, mimo że zawartość wirusa we krwi w obu grupach była taka sama.
Co zatem powoduje, że jedni chorują miesiącami czy latami, a inni już po kilku tygodniach od infekcji wracają do zdrowia? Być może jest to wynik zaburzeń pracy układu odpornościowego, odpowiadają uczeni.
Historia jednego przypadku
Potwierdzeniem tej hipotezy może być choroba Sophie Mirzy, pierwszej ofiary syndromu przewlekłego zmęczenia. Kobieta zmarła w połowie czerwca tego roku, mając 32 lata. Cierpiała na nerki, co powodowało zaburzenia w oddawaniu moczu. W efekcie doprowadziło to do odwodnienia organizmu i zgonu. Lekarze uznali, że choroba została wywołana syndromem przewlekłego zmęczenia, na który pacjentka cierpiała od sześciu lat.
Dominic O’Donovan, neuropatolog z Oldchurch Hospital w Romford stwierdził, że Sophia Mirza miała zapalenie rdzenia kręgowego, co jego zdaniem jest jedną z fizycznych oznak syndromu. W przypadku Sophii lekarze znaleźli coś jeszcze. Jej układ odpornościowy miał skłonność do nadaktywności, co bywa często obserwowane u osób z syndromem. Uznano, że to właśnie on musiał być bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety.
Historia Sophii Mirzy po raz kolejny rozpętała dyskusję na temat syndromu przewlekłego zmęczenia. Jedni przekonują, że to nowa choroba, inni nadal uważają, że zwykła hipochondria. Dodatkowe kłopoty w rozwiązaniu tego medycznego problemu biorą się stąd, że dość trudno odróżnić syndrom od zmęczenia będącego objawem innych dolegliwości. Bóle mięśni, kłopoty z koncentracją czy niechęć do pracy mogą towarzyszyć anemii, chorobom wątroby, niedoczynności tarczycy, stwardnieniu rozsianemu, fibromialgii i wielu innym. Niekiedy uczulenie, przede wszystkim na substancje chemiczne, nasilające się bez związku z porą roku, także może być błędnie zdiagnozowane jako syndrom zmęczenia. Nieraz mylony jest on z depresją, np. sezonową. Dotknięci nią pacjenci skarżą się na brak sił, apatię i całkowite zniechęcenia do życia.
Wobec tylu wątpliwości nie opracowano sposobu terapii syndromu przewlekłego zmęczenia, a większość pacjentów bezskutecznie szuka porady u różnych specjalistów. Jeśli już znajdzie pomoc, musi wiedzieć, że i tak leczone są tylko objawy choroby, a nie przyczyny. Niektórzy lekarze podają witaminy i związki mineralne, ale nie ma dowodów, by przynosiły one jakąkolwiek pomoc. Przepisywane są też leki antydepresyjne, sterydy, preparaty przeciwwirusowe i wzmacniające układ odpornościowy. Stosuje się również środki przeciwbólowe i łagodzące stres. Lekarze często proponują modafinil, przeciwdziałający zaburzeniom snu, oraz hydrokortyzon, ponieważ jednym z objawów choroby bywają zaburzenia hormonalne (lek ten zmniejsza stężenie kortyzolu we krwi). Żadna z tych terapii nie jest wystarczająco skuteczna. Dlatego specjaliści zalecają przede wszystkim ćwiczenia fizyczne, relaksacyjne oraz psychoterapię.
Na szczęście, większość osób, która zmaga się ze zmęczeniem sama dochodzi do siebie. Zdarza się, że po kilku latach, rzadziej miesiącach, dolegliwości wracają. Zazwyczaj nie są już tak dokuczliwe jak początkowo, ale u co czwartej osoby objawy bywają poważne. Jak temu zaradzić? Na razie nie wiadomo.